Doskonałe potwierdzenie dlaczego pomidor nazywa się pomidorem, czyli złotym jabłkiem lub jabłkiem miłości. Wg słownika oxfordzkiego to owoc, i w tym przepisie smakuje niebywale, zupełnie inaczej niż plasterek na kanapce albo pomidorówka.
Potrzebujesz
1 kilo dojrzałych letnich pomidorów zwykłych, malinowych, bawolich serc, gargameli, lima etc. Naprawdę obojętne jakich. Ważne żeby były ciemnoczerwone i dojrzałe.
2 ząbki czosnku, europejski jest dużo lepszy od chińskiego
2 łyżki cukru brązowego
2 łyżeczki soli
1/2 cytryny
pęczek świeżej bazylii
Oliwa z oliwek „extra virgin”, jak najlepsza
Czas spędzony w kuchni: 10 min
Pomidory sparz i obierz ze skórki. Wystarczy im kilkanaście sekund we wrzątku i potem chwilę w bardzo zimnej wodzie, skórka schodzi pod palcami. Przed sparzeniem ponacinaj im delikatnie skórkę nożem i wytnij to zielone z góry.
Pokrój w 16stki i wrzuć do dużej miski, nieważne jak dużej i tak zjecie je wszystkie.
Dodaj rozgnieciony niekoniecznie w wyciskarce czosnek z solą. Rozgniatany ręcznie nożem ma zupełnie inny smak niż ten przeciśnięty przez praskę i pozbawiony połowy ząbka. Faceci wyglądają sexi rozgniatając ręcznie czosnek, więc zgoń króla z kanapy i daj mu poćwiczyć ręce.
Posyp brązowym cukrem, jeśli bardzo przejmujesz się kaloriami może być ksylitol.
Wciśnij połówkę cytryny albo popatrz jak robi to ON*, w zwolnionym tempie. Tak, w tym tygodniu.
Porwij i dorzuć bazylię, polej całość kilkoma łyżkami dobrej oliwy i schowaj do lodówki, na tyle ile wytrzymasz.
Można jeść same, z grzankami z jasnego pieczywa, z tortillą.
Sok który zostanie jest przepyszny. Do picia. Kac z nim zamienia się w błogi radosny poranek.
Beata mówi, że jest doskonałym źródłem potasu, sodu i mikroelementów.